Parafia Miłosierdzia Bożego w Tarnobrzegu

Od początku chrześcijanie posługują się znakiem krzyża, symbolem wiary w Chrystusa, który zastąpił pierwszy znak rozpoznawczy, rysunek ryby. Krzyż wyraża łączność Ziemi z Niebem oraz obejmuje nas wszystkich ramieniem.

Krzyż potwierdza naszą przynależność do Kościoła Chrystusa, kreślimy go w codziennej modlitwie, podczas wielu sytuacji życiowych. Posłużył do wzoru odznaczeń, stał się nieodłącznym symbolem naszego krajobrazu, obiektów sakralnych, publicznych, znaczy nasze domostwa, miejsca pracy, osoby. 

Obserwując przez wiele lat modlących się podczas nabożeństw, zastanawiałem się, na ile ważne jest dla mocy sprawczej modlitwy wykonywanie symbolicznych znaków krzyża?

Czy przywiązujemy wagę do wyrazistości, dokładności jako znaku wiary, z należnym szacunkiem dla symbolu krzyża, czy posługujemy się nim rutynowo, niejako automatycznie? Zdarza się, iż czasem zaledwie machnięcie dłonią ma go przypominać.
Może się wydać, że posługując się uproszczoną, zautomatyzowaną formą, jakby na dalszym planie zostawiamy poprawność znaku krzyża, nie uwzględniając wagi faktu wejścia do przybytku Domu Pańskiego.
Odwiedzając sąsiadów, znajomych, biura urzędów, staramy się zaakcentować formę powitania, pozdrowienia, swe przybycie. Spodziewamy się zauważenia obecności.

Czy wchodząc do świątyni powinniśmy naznaczyć siebie znakiem krzyża po sięgnięciu do wody święconej? To powinność, czy dobrowolność?
Warto zastanowić się, czy obok wykonania znaku, nieodzowne jest wypowiedzenie formuły "W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego".
Tak, raczej tak, na pewno tak, bowiem jest to najkrótsze wyznanie wiary, wiary w Trójcę Świętą  i Jej sprawczą moc. Zaznaczam Panie, to Ja przychodzę, Twój wierny wyznawca!
Sama forma naznaczanie siebie znakiem krzyża nie rozstrzyga o wartości mojej wiary, wszak rysunek krzyża jest oczywisty.
W trakcie liturgii mszy świętej, zatopieni w modlitwie dokonujemy wielokrotnego powtórzenia znaku krzyża, zarówno za sugestią kapłana, jak i z własnej potrzeby.
Podnosząc ten jakby uboczny wątek, marginalny w aspekcie zbawienia, nie występuję ani w roli krytyka, a już na pewno nie pouczającego, eksperta. Chcę tylko zachęcić Czytelnika do refleksji.

Nie wiem, ile razy powinienem wykonać znak krzyża od momentu wejścia do świątyni, aż do wyjścia, w tym podczas liturgii mszy świętej.
Czy to ważne? Pewnie mamy na ten temat różne zdania. Zgodzimy się, że nie od ilości znaków zależy moc sprawcza modlitwy.

To na pewno jest osobista sprawa modlącego się. Zależy od nabytego przyzwyczajenia, podglądania najbliższych, sygnałów udzielanych przez prowadzącego nabożeństwo duchownego.
Istotny jest aspekt indywidualnego zagłębienia się w modlitwie i fazach liturgii, akcentowanie początku i zakończenia rozmowy z Panem.
Udział we wspólnocie mszy świętej niesie podporządkowanie się rytuałowi, np. wysłuchanie Ewangelii poprzedza wykonanie kciukiem trzech znaków krzyża: na czole, na ustach i ... na sercu - co oznacza otwarcie umysłu i serca oraz wolę nie tylko słuchania. Potwierdzamy naszą zgodę na kierowanie się prawdą Bożą, a także jej głoszenie.
One to niejako są naszą zgodą na oczekiwane wypełnienie słów Pana naszego, Jezusa Chrystusa, wyrażanie naszej gotowości poprzez kreślenie symbolu krzyża.

Patrząc na dzieci przygotowywane do przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej, bez trudu zauważamy troskę o poprawność znaku, która z biegiem lat bardzo przypomina nieczytelny podpis na dokumentach, w żaden sposób nie pozwalający stwierdzić, czy to jeszcze jest rzeczywiście znak krzyża?
Uśmiechając się przyjaźnie, może ma sens uważne spojrzenie na własną czynność i warto wysłuchać opinii kapłanów.

J.G.

Odzwiedzający

Odwiedza nas 76 gości oraz 0 użytkowników.

Szukaj na stronie

Logowanie

Copyright © 2018 by Crows. All Rights Reserved.