Poniżej zamieszczamy wiersz Pana Jana Grandysa, który w czerwcu 2010 r. był w Katyniu.
Lesie, czy pamiętasz…?
Lesie katyński, czy pamiętasz,
By pytano: Czy chcesz być za cmentarz
Oficerów zakopanych w dołach śmierci,
By przepadli na wieki bez wieści?
Lesie w Katyniu, czy słyszałeś
Stukot kół pełzających „Gułagów”,
„Czarnych wron” dowożących Polaków,
Strzały w tył głowy oddane, czy rozumiałeś?
Lesie katyński, czy czułeś się wstrząśnięty
Patrząc na rany i zamierające jęki,
Czy chciałeś bezlistnymi korzeniami
Na wieczność utulić im ciała, jak ramionami?
Lesie, ty użyczyłeś im ziemi piaszczystej,
Bo ginęli z dala od własnej, ojczystej,
Nie pożegnawszy rodzin, bliskich sercu,
Nie rozumiejąc swej rozpaczy sensu.
Lesie! Jak cisza grobowa zapadła,
Czy szyszka, jak łza na ich groby spadła?
Czy kłaniałeś się ich duszom koronami,
Kiedy szły do nieba długimi szeregami?
A gdy mordercy odjechali ucztować,
Czy zaprosiłeś ptaszyny, by mogły śpiewać
W żałobnych tonach pieśni przebaczenia,
Aby zabójcy mieli nadzieję zbawienia?
Lesie, lecz kręcił się niebieski zegar,
Co o tarczę mieczem bije.
A ty wiedziałeś, prawdy się nie ukryje,
Choć tego pragnął morderca cezar.
Lesie, ty wiesz - ludziom wierzyć sowieci kazali
I Niemcom zbrodnię do zbrodni przypisali,
Karmiąc kłamstwem, „ Prawdy” obłudą,
By zatruć nadzieję serca przemocy ohydą.
Lesie, twoje drzewa, jak gwardia na warcie,
Szumiały światu prawdę uparcie.
Salutowały ofiarom, gdy je odkopano
W 43-cim, gdy zbrodnię ujawniano.
Lesie, przez wiosny wracało życie młode,
W jesień złotym liściem ordery sypałeś
I całe lata cierpliwie rosłeś i czekałeś,
Aż Jelcyn zdemaskuje szatanów i NKWD-e.
Lesie, w swej dostojności, powagi nabytej,
Dziś patrzysz na ich mogiły krzyżem okryte,
Głębokie doły krwią przesiąknięte,
Aleją Pamięci do ołtarza boleści wiodącą
Rdzawą ścianą z wyrytymi nazwiskami,
Dzwonem i Bogurodzicy słowami,
Aby Ich wzywać do pamięci apelu,
Tych, co w Katyniu leżą i innych, tak wielu.
A nad miejscem Golgoty Polaków świętym,
Panuje krzyż z napisem w każdym sercu wyciętym.
Prawdy ukryć się nie da, prawda zwycięża
Siłą swej mocy, bez oręża!
Lesie, przy dróżce do Ołtarza Pamięci
Zakwitł storczyk leśny, biały,
Aby go dusze niewinne widziały,
A nam wskazywał, że tu leżą święci ….
Byłem tam czerwcową upalną porą,
Zapach kwiatów zmieszany z sosnową korą,
Chłód, aksamit ciszy, smugi promieni
Z ich oczu, hen z nieba, sięgają ziemi.
Kroki nasze dosłyszy historia,
Możemy się tu modlić, to Ich wiktoria.
Obok cerkiew buduje Rosjan pokolenie,
By wybłagać u Boga ojcom przebaczenie.
Tarnobrzeg, czerwiec 2010 r.