Parafia Miłosierdzia Bożego w Tarnobrzegu

Jak na co dzień wypełniać chrześcijańską  misję miłości bliźniego? Świadomość wagi zaszczytu bycia chrześcijaninem, poczucie odpowiedzialności za przynależność i godność wyznawcy Chrystusa, dojrzewa w nas bardzo indywidualnie, czasem niemal przez całe życie. 

Rodzinne i osobiste praktykowanie, nauka religii, poszczególne szczeble wtajemniczenia w wierze, udział w liturgii nabożeństw, przeżycia i obserwacja zgodności słów z czynami,  wpływają na kształtowanie naszych postaw.

Fundamenty zakłada najbliższe otoczenie - od rodziny,  poprzez różne kręgi społeczne. Słowa nas uczą, a przykłady wychowują, aż z upływem czasu nabieramy przekonań, które krystalizują się w postaci niewzruszonych zasad.

 

Nasze relacje między sobą: siostrzane, braterskie, rodzicielskie, małżeńskie, szkolne, koleżeńskie, zawodowe, urzędowe, publiczne, są obszarem praktykowania Chrystusowego nakazu miłości bliźniego, jak siebie samego. Jak ja go wypełniam  i jak to czynią inni wobec mnie, możemy ująć przysłowiem: „Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”. Spotykamy przykłady wzniosłe, chwytające za serca, zachowania godne, z klasą -  to jedna strona medalu.

A ta druga, pozbawiona znamion życzliwości, szpetna, czasem dramatycznie przykra, wcale nie przytrafia się sporadycznie, poza najbliższym, rodzinnym kręgiem. Nasza mapa pamięci, mapa serca, rejestruje. Uczymy się, doświadczając  nie tylko  dowodów miłości.
Chrystus zostawił nam modlitwę (Ewangelia św. Łukasza 6.3),  która nawiązuje do  nakazu miłości i bardzo czytelnie definiuje zależność oczekiwanego miłosierdzia Bożego, z respektowaniem miłości wobec bliźniego. Są to słowa: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.”   

 

Zastanówmy się nad wymową  naszej, najstarszej modlitwy.

 

Ojcze nasz, który jesteś w niebie - zwracamy się w codziennej modlitwie i podczas liturgii Mszy świętej do  Pana naszego, Boga Ojca, tuż po złożeniu wyznania wiary: „Wierzę …”.  Potwierdzamy nasze stworzenie,  nadzieję na powrót do ojczyzny niebieskiej. Abba Ojcze, uznajemy, że wszyscy jesteśmy dziećmi, o takich samych prawach wobec Ciebie, jak wobec siebie. Równość w prawach boskich jest przeniesiona do ludzkiego prawodawstwa.

 

Święć się Imię Twoje – Ojcze nasz, jesteś dla nas świętością, godną najwyższego szacunku w bytowaniu, pełnieniu obowiązków.  W Imię Boże, znakiem krzyża rozpoczynamy dzień, ważne zajęcia, podróż, zawody, biznes, wspinaczkę, maturę i inne przedsięwzięcia życiowe. Zwracamy się do Dobrego Ojca pamiętając o   uszanowaniu świętości Imienia. Pamiętamy o przestrodze: „Nie przywołuj Imienia Pana nadaremno”.

 

Przyjdź Królestwo Twoje -  apelujemy głęboko przekonani, że gdy nastanie, zaleczone będą nasze rany, nastanie kres przykrości, zapanuje sprawiedliwość. Uznajemy się za poddanych i członków społeczności Bożego panowania. Ty jesteś naszym władcą, potrzebujemy Twej opieki nie tylko wtedy, gdy nam zagraża niebezpieczeństwo, krzywda. Wyrażamy tęsknotę za życiem, jak w raju, wiarę i nadzieję doznania respektowania praw Bożych.

 

Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi - wyrażamy wolę poddania się Boskim prawom , które winny panować  w naszych rodzinach, społecznościach, krajach, państwach, organizacjach, instytucjach. Oznacza to potwierdzenie naszego zobowiązania do praktykowania tu i teraz, nakazu Jezusa -  miłości bliźniego.
W świetle różnicy poglądów i sporów społecznych, miejmy na uwadze,  czy nie zachodzi dysonans słów modlitwy z naszymi priorytetami społeczno-politycznymi, w relacjach codziennych.

 

Chleba naszego, powszedniego daj nam dzisiaj - potrzebujemy Twego pokarmu, jakim jest dobro, piękno, prawda, sprawiedliwość, uczciwość, miłość, a nie tylko dosłownie kromki posmarowanej masełkiem i  jeszcze z szyneczką. To oczywiste, że potrzebujemy godnej pracy, gwarantującej zaspokojenie potrzeb biologicznych, bezpieczeństwa, materialnych oraz aspiracji. I temu ma służyć uczciwa władza, praca, uczciwy zarobek,  bo chleb Pański nie może być z zakalcem.

 

Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy - mocno wierzymy w Ojcowską dobroć,  miłosierdzie, tolerancję Pana, wszak bez zapominania o sprawiedliwości Bożej.  Litania przykładów pogwałcenia praw, godności drugiej osoby, przypomina niekończący się pochód w kierunku zatracania człowieczeństwa. Nasze winy niosące krzywdy, łzy, poczucie poniżenia, niesprawiedliwości wobec czasem najbliższych osób w rodzinie,  bardzo wiążą się z łamaniem, naruszaniem darów Ducha Świętego, przykazania Jezusa, abyście się wzajemnie miłowali.
Jeśli nasze postępowanie wobec bliźniego w rodzinie, w pracy, działalności publicznej, narusza prawa, godność, nietykalność, poczucie honoru, demoralizuje, to  co znaczą nasze słowa: „odpuść nam nasze winy". Wydaje się, że niezbędne jest zadośćuczynienie. Rozmawiając z Panem nie można mechanicznie klepać formułki, lecz ważyć wypowiadane słowa, brać za nie odpowiedzialność.

 

Odpuszczam winy - to niezwykle szlachetny akt woli osoby poranionej, skrzywdzonej, czasami ofiary. Występujemy  w podwójnej roli: proszącego o odpuszczenie, ale  i odpuszczającego. To nie chodzi o deklarowanie, rutynową wypowiedź. Powtarzając słowa modlitwy,  rozmawiam z Panem. Czy wtedy uświadamiam sobie wagę słów, prawdziwość wyznania, deklaracji?  Pan wie, o co  prosisz i z kim chciałbyś się w modlitwie pojednać, wobec kogo wyrazić skruchę, przeprosić i postanowić naprawić wyrządzoną krzywdę, przywrócić sens miłości.
Chrześcijańskie, szczere relacje między nami wymagają poszanowania godności bliźniego, jego praw, nietykalności osobistej, równości, jako osoby.  Szanuję twoje prawa, ciebie, twą godność, nie za to, jaki jesteś, ale ...  za to, że jesteś!

Jak tlenu, każdy potrzebuje dowodów akceptacji swej osoby, uznania, szacunku, rozumienia potrzeb.
Dobre słowa, uśmiech, przyjazny gest, uczynek, docenienie - one otwierają serce, budują kładkę, dobry most komunikacji, rozumienia, naprawiają relacje, wypogadzają czoło, przywracają oczom blask, ustom uśmiech, znikają zmarszczki przygnębienia. Doznajemy, odczuwamy  smak szczęścia! Takie chwile głęboko zapadają w serce, przynoszą nieoczekiwane zmiany, są jakby przekroczeniem progu do Królestwa, o które prosimy.

 

I nie wódź nas na pokuszenie - Pan dał nam wolną wolę, wspaniałą szansę świadomego czynu, pokazał drogę trudną, skalistą, co krok sprawdzającą nasze umocowanie w wierze, prawdziwej miłości, poczynając od współmałżonka, dzieci, rodziców, znajomych, przyjaciół, osób przypadkowo spotkanych.
Twarda prawda Chrystusowego przykazania nie pozostawia żadnych złudzeń, że musimy odeprzeć pokusę, smak łatwego chleba,  sukcesu, jeśli za tym kryje się strata, ból, cierpienie, nieszczęście bliźniego.

 

Ale nas zbaw od złego - ta  nauka Chrystusa zawarta w Ewangeliach, Dziejach Apostolskich, przeniknięta jest  znakami ochraniającymi nas od złego, jak znaki drogowe od wypadków, tragedii. Idąc traktem wskazanym przez Jezusa, idziemy drogą zbawienia.
Pan zbawia nas od złego naszymi dokonaniami.
Święty Jan Paweł II dał nam przykład, jak być człowiekiem, mimo otaczającego zła.
Miłość okazywana bliźniemu chroni nas od złego, pieczętuje naszą autentyczność chrześcijanina.

Amen!

 

Po polsku tekst modlitwy  „Ojcze nasz” został zapisany w 1412, a wydrukowany w 1475 roku.                                    
                                                                                                                                                                                                                           J.G.

 

Tarnobrzeg, 14 maja 2015 r.

Odzwiedzający

Odwiedza nas 57 gości oraz 0 użytkowników.

Szukaj na stronie

Logowanie

Copyright © 2018 by Crows. All Rights Reserved.